Na okręcie bardzo ważna jest bandera. To ona jest ważniejsza od życia poszczególnego członka załogi. - Są to słowa załogantów Bismarck'a, najpotężniejszego pancernika stworzonego przez III Rzeszę. Ten artykuł ma na celu pokazanie Wam prawdziwej historii tego okrętu, jego losu oraz ma pozwolić Wam przeżyć dreszcz emocji jaki panował na jego pokładzie.
Bismarck
Nienawidziłem anglików, mimo że żadnego nigdy nie spotkałem. Minęło wiele czasu zanim ta nienawiść minęła. Wtedy byliśmy bardzo fanatyczni, teraz dawni wrogowie są przyjaciółmi, więc zadaję sobie pytanie dlaczego nie mogliśmy być przyjaciółmi i w przeszłości?
Są to słowa marynarza z Bismarcka, które pokazują tamte realia. Czytając ten artykuł, musisz wyobrazić sobie okręt, który był w stanie rzucić na kolana całe państwo. Bismarck jest porównywany z narzędziem śmierci, z narzędziem zagłady. Była to ogromna stalowa konstrukcja, która wytrzymywała wszelkie ciosy Brytyjczyków. Kiedy w końcu udało się go zatopić, Bismarck nagle stał się legendą, która przemawia do nas tak jak legenda Titanica. Bismarck był swego czasu najnowocześniejszą jednostką świata - ponieważ Yamato nie był jeszcze zbudowany.
Zauważono, że Bismarck, okręt uznawany przez wielu ekspertów świata za najnowocześniejszy okręt swego czasu, wypłynął właśnie z portu Bergen. W jego kierunku wypłynął największy brytyjski okręt HMS Hood, który został zatopiony w czasie jednej z potyczek. Jednak wkrótce Brytyjczycy wzięli odwet i wraz z King George V i innymi okrętami wypłynęli w kierunku Bismarcka. Po przebyciu 2000 mil morskich, armada dopadła Bismarcka i zatopiła go 400 mil od Brestu. Ostateczny cios Bismarckowi zadał Dorsetshire. Uratowało się tylko 100 marynarzy, reszta poszła na dno wraz z wrakiem okrętu. Zatopienie Bismarcka jest bez wątpienia jednym z ważniejszych epizodów II Wojny Światowej.
W 2001 roku minęło 60 lat od zatopienia okrętu. Do teraz minęły 74 lata. Ale to właśnie w 2001 pierwszy raz spotkały się załogi obu stron. Wielu z nich żyje do dzisiaj. Po wojnie stali się przyjaciółmi, którzy nie wypominają sobie dawnych nienawiści. Patrząc na nich można mieć wrażenie, że przeżyli bo mieli taką wolę życia, bo tego chcieli. Opowiadają o swoich losach na pokładzie - powiedziano nawet, że widziano latające pociski nad głowami. Są to dzielni ludzie, którzy uważają, że należy znać prawdę, niezależnie od tego jak bardzo jest ona krzywdząca. Wielu z nich jak wróciło do domu po wojnie, nie mogło opowiadać bliskim co się działo, tak bardzo bolesne to było. Ten artykuł poświęcony jest nie tylko okrętowi, ale też załogom obu stron konfliktu.
Pierwsza i jedyna operacja, w której wziął udział Bismarck, trwała tylko 9 dni. ORP Piorun brał udział w pogoni za przeciwnikiem. To właśnie on nawiązał jako pierwszy kontakt z Bismarckiem. Później dzielnie walczył z przeciwnikiem, gdzie odległość między okrętami wynosiła nawet tylko 7km. Komandor porucznik Pławki powiedział "Trzy salwy na cześć Polski!" i tym samym w Bismarcka trafiły dwie salwy. Naszemu okrętowi nic się nie stało, gdyż cały czas manewrowaliśmy i korzystaliśmy z zasłon dymnych. Po walce ORP Piorun się wycofał gdyż kończyło się paliwo.
Bismarck miał tylko jedno zadanie - panować na Atlantyku. Głównie miał niszczyć konwoje nieprzyjaciela. Tę misję zlecono 22 kwietnia 1941 roku. Okręt ruszył w kierunku północnego Atlantyku, zaś już 19 maja wyszła w morze grupa operacyjna, a do tego dwa dni później samoloty RAF'u znalazły Bismarcka.
Bismarck został zwodowany 14 lutego 1939 roku w stoczni Blohm & Voss w Hamburgu. Rok później, w sierpniu 1940 roku wszedł do służby, a w kwietniu 1941 osiągnął status "Gotowy do walki". Według założeń okręt miał mieć wyporność 35 000 ton, a okazało się, że ma 46 000, aby okazało się ciekawiej, przy pełnym załadunku osiągał nawet 53 500 ton. Był to okręt o długości 251m, szeroki na 36m oraz zanurzał się na 9,3m. W zestawieniu z innymi okrętami, Bismarck był bardzo nowoczesny - dobrze uzbrojony, dobrze opancerzony, a do tego szybki, gdyż osiągnął prawie 31 węzłów.
Jego główne uzbrojenie to osiem dział kalibru 380mm na czterech wieżach, do tego 12 dział 150mm, 16 dział przeciwlotniczych 105mm i 16 działek 37mm oraz 18 x 20mm. Mimo pokaźnego uzbrojenia, załoga była świeża, a tym samym niedoświadczona co widać było po obronie przeciwlotniczej. Ta niestety nie dała sobie rady z lotnictwem aliantów.
Jak już wspomniałem, okręt wyruszył na jedną jedyna misję - Rheinübung, co oznacza "Ćwiczenia reńskie". Miał zwalczać wszelkie jednostki na Atlantyku, głównie konwoje do Królestwa. Ciekawym faktem jest to, że na Bismarcku był Admirał Gunter Lutjens, ten sam który w 1939 roku walczył z ORP Wicher oraz ORP Gryf. Wtedy jego okręt został trafiony i musiał schować się za zasłoną dymną.
Dokumentalne źródła historyczne świadczą, że 5 maja 1941 roku, kiedy wódz III Rzeszy, Adolf Hitler był w Gdyni, to ów admirał powiedział otwarcie, że nie wierzy w powodzenie misji ze względu na lotnictwo RAF'u - miał tu na myśli samoloty torpedowe. Gorąco polecam zapoznać się z historią admirała Lutjensa. Ten wiedział, że to już koniec...
Właśnie wtedy ów admirał też popadł w paranoję. Kiedy HMS Hood został zniszczony, a Prince of Wales poważnie uszkodzony uciekał, admirał nie zgodził się na zniszczenie Księcia Walii, tym samym to Książę z dział kalibru 356mm wystrzelił w Bismarcka salwę, z czego trzy pociski trafiły. Uszkodziły one zbiorniki paliwa z przodu i też spowodowało to zredukowanie prędkości okrętu. Wtedy Bismarck mógł uciec, ale tak się nie stało. Zamiast uciekać popłynął właśnie na śmierć - w stronę okupowanej Francji.
Właśnie wtedy została wysłana potężna flota wraz z legendarnym lotniskowcem "Ark Royal", a na nim służyli świetni piloci. Wtedy też udało się Bismarckowi uciec od ścigających go okrętów. Nadał wtedy meldunek do dowództwa. Przez to został łatwo znaleziony, mimo tego, mógł uciec. Ale tak się nie stało...
Z lotniskowca "Ark Royal" wystartowało 15 starych maszyn typu Swordfish. Uzbrojone rzuciły się na okręt, mimo że ten otworzył pełen ogień. Jak się okazało, nie strącono żadnego wrogiego samolotu. Za to jeden z pilotów, John Moffat dzięki pomocy nawigatora, zrzucił torpedę między falami, tym samym sprawiając, że ta idealnie trafiła w okręt. Gdyby nie ta sytuacja, los Bismarcka może byłby inny.
Ta torpeda zmieniła wszystko. Zostały zalane pomieszczenia sterowne, stery się zablokowały. Próby przejścia na ręczne sterowanie nic nie dały. Okręt oddalał się od Saint Nizaire. Do tego w stronę brytyjskich okrętów... Aby uciec, próbowano wykorzystać silniki. Ale wtedy i te się uszkodziły i prędkość spadła ledwo do 12 węzłów.
Zdjęcie zatrzymało w sobie chwilę, kiedy giną ludzie
Z 26 na 27 maja, w nocy.... Bismarcka dopadły wrogie niszczyciele, w tym wspomniany ORP Piorun. Dowodził nim doświadczony Eugeniusz Pławski. O godzinie 22:37 mat Edward Dolecki, który był sygnalistą, krzyknął "Okręt w prawo przed dziobem". Faktycznie, Bismarck był 20 stopni od Pioruna. Oczywiście Polska to Polska... Został wydany rozkaz by wystrzelić torpedy w Bismarcka, jako atak "divergent or by subdivisions". Ale nikt nie wiedział jak to zrobić.Wtedy też właśnie kapitan został postawiony przed sądem, a przez oficerów Marynarki Wojennej był krytykowany - typowe polskie zachowanie.
Wyrok na „Bismarcka” dokonały następnego dnia okręty „Rodney”, „King George V” oraz krążowniki „Norfolk” i „Dorsetshire”. Ten ostatni storpedował przeciwnika. O godzinie 8:47 działa „Rodneya” strzeliły po raz pierwszy. Bismarck odpowiedział ogniem po dwóch minutach, ale, niezdolny do manewrów, skazany był na zniszczenie, tym bardziej, że na początku boju dziobowe stanowisko kierowania ogniem niemieckiego okrętu zostało zniszczone. Ostatnią salwę niemiecki okręt oddał o 9:31. Brytyjczycy cały czas strzelali do okrętu, przez cały 40-50 minut. Niestety było to konieczne. Okręt nie chciał zatonąć, a Brytyjczykom kończyło się paliwo.
Marynarze wywiesili na okręcie czarną flagę, jako prośbę o darowanie życia. Jednak żaden Brytyjczyk na to nie zareagował, żaden z wyższych oficerów. Zwykli marynarze byli przygnębieni przez to, krzyczeli, a nawet płakali. Czemu? Bo był rozkaz Winstona Churchilla, który brzmiał stanowczo - ZNISZCZYĆ. Tym bardziej jak został zniszczony okręt HMS Hood. Marynarze Bismarcka chcieli się poddać, a przecież chluba III Rzeczy mogłaby się przydać... W roku 2004 zmarł Tommy Byears, jeden z oficerów artyleryjskich. Swojemu synowi powiedział otwarcie
Mam wyrzuty sumienia, ponieważ Bismarck mógł zostać zdobyty, a 2000 ludzi z jego załogi by uratowano!
Syn opowiada, że ludzie podobno skakali do lodowatej wody, tylko by uciec od pożaru, wybuchów i odłamków. Niemcy nadawali sygnały, że chcą się poddać. Wykorzystano nawet cztery lampy i alfabet Morse'a. Te sygnały widzieli Brytyjczycy, a oficerowie wiedzieli o tym. Nikt nic z tym nie zrobił, nikt się nie zatrzymał. Nikt nie przerwał ognia. Na Bismarcku służyli młodzi ludzie, w wieku 18-24 lata. To tak jakby większość z Was tam służyła, błagacie o życie, ale nikt nie przerywa ognia. Czym zawiniliście? Jesteście młodymi ludźmi, nie zbrodniarzami. Jeśli ktoś uważa, że to i tak "hitlerowiec" to proponuję poczytać o historii oraz zajrzeć w swoje serce i pomyśleć co by się zrobiło na ich miejscu.
Jedynie można spekulować... Dlaczego Lutjens nie próbował zakończyć tej wojny na pokładzie? Mógł się skontaktować z Brytyjczykami mówiąc "Zniszczcie okręt, lub Bismarck zatopi się sam - ale darujcie życie załodze.". Nie wiadomo co by odpowiedział Tovey, ale można było próbować.
Czym oni zawinęli, że nie należy ich traktować szacunkiem? Przeżyło 131 osób
Załoga HMS Hood, z 1418 ludzi przeżyło tylko 3 marynarzy
Pamiętajmy, że wojna nigdy nie ma sensu. Ludzie giną, a po wojnie okazuje się, że wrogowie stają się przyjaciółmi, tak jak w przypadku Niemców z Bismarcka i Brytyjczyków. Tak samo nie ma sensu to co się dzieje na Ukrainie...
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Witaj na mrafpl.blogspot.com. Zachęcam Cię do śledzenia najnowszych treści na temat gier Wargaming.net!